Ostatni koncert One Direction.
Chłopcy wyszli na scenę. Na widowni stało mnóstwo fanów, którzy ostatni raz pragnęli zobaczyć swoich idoli.
W końcu... zaczęło się.
Zaczęli piosenką "Forever Young".
Przypomniałam sobie, jak to ja byłam taka młoda... jak przyszłam na ich koncert... jak poznałam Nialla.
Na tym koncercie, chłopcy zaśpiewali wszystkie swoje piosenki.
Później... mikrofon dostał Harry.
- Wiecie... Pewnie każdy z was już wie, że to jest już nasz ostatni koncert... Chcemy wam teraz powiedzieć.. że bardzo wiele dla nas znaczycie... Bez was, nie było by tego wszystkiego... To dzięki wam codziennie wstawaliśmy z łóżka... i chodź niekiedy było nam ciężko... myśl o tym, że mamy was... stawiała nas na nogi... - w tym momencie Harry otarł łzę, a głos zabrał Louis
- Bardzo was kochamy, i chcemy, żebyście wiedzieli, że One Direction jest wieczne! Zawsze będziemy rodziną... zawsze razem... zawsze One Direction Family!
Tutaj, oddał mikrofon Liamowi...
- Chcemy to wszystko zakończyć,piosenką, która tak naprawdę, to wszystko rozpoczęła...
Mikrofon został powierzony Zaynowi.
- Panie i Panowie! "Torn"!
Podczas tej piosenki, płakali wszyscy.
Directionerzy, zwykli fani, hejterzy (którzy też przyszli zobaczyć ostatni koncert), Niall, Zayn, Liam, Louis, Harry, i wszyscy za kulisami.
Po skończonej piosence, widownia zaczęła bić brawo i skandować :
" ZAWSZE Z NAMI! KOCHAMY WAS! "
I tu mikrofon dostał Niall.
- Również was kochamy! Byliście, jesteście i zawsze będziecie, naszą rodziną! Zawsze w naszych sercach! Dziękujemy!
Chłopcy, machając, zeszli ze sceny.
Wtuliłam się w ramię okropnie płaczącego Nialla.
Po chwili Niall wziął naszego dwuletniego synka, Dylana, i pięcioletnią córeczkę, Ninę, na ręcę, i mocno przytulił.
- Nie płacz tatusiu. - powiedziała Nina, która wyrosła na tak mądrą dziewczynkę
Tak właśnie, zakończyła się ta piękna historia, zwana:
"ONE DIRECTION"