niedziela, 29 lipca 2012

(61) Zakończenie historii.

                            * 5 lat później *
               Ostatni koncert One Direction.

 Chłopcy wyszli na scenę. Na widowni stało mnóstwo fanów, którzy ostatni raz pragnęli zobaczyć swoich idoli.
W końcu... zaczęło się.
Zaczęli piosenką "Forever Young".
Przypomniałam sobie, jak to ja byłam taka młoda... jak przyszłam na ich koncert... jak poznałam Nialla.
Na tym koncercie, chłopcy zaśpiewali wszystkie swoje piosenki.
Później... mikrofon dostał Harry.
- Wiecie... Pewnie każdy z was już wie, że to jest już nasz ostatni koncert... Chcemy wam teraz powiedzieć.. że bardzo wiele dla nas znaczycie... Bez was, nie było by tego wszystkiego... To dzięki wam codziennie wstawaliśmy z łóżka... i chodź niekiedy było nam ciężko... myśl o tym, że mamy was... stawiała nas na nogi... - w tym momencie Harry otarł łzę, a głos zabrał Louis
- Bardzo was kochamy, i chcemy, żebyście wiedzieli, że One Direction jest wieczne! Zawsze będziemy rodziną... zawsze razem... zawsze One Direction Family!
Tutaj, oddał mikrofon Liamowi...
- Chcemy to wszystko zakończyć,piosenką, która tak naprawdę, to wszystko rozpoczęła...
Mikrofon został powierzony Zaynowi.
- Panie i Panowie! "Torn"!
Podczas tej piosenki, płakali wszyscy.
Directionerzy, zwykli fani, hejterzy (którzy też przyszli zobaczyć ostatni koncert), Niall, Zayn, Liam, Louis, Harry, i wszyscy za kulisami.
Po skończonej piosence, widownia zaczęła bić brawo i skandować :
" ZAWSZE Z NAMI! KOCHAMY WAS! "
I tu mikrofon dostał Niall.
- Również was kochamy! Byliście, jesteście i zawsze będziecie, naszą rodziną! Zawsze w naszych sercach! Dziękujemy!
Chłopcy, machając, zeszli ze sceny.
Wtuliłam się w ramię okropnie płaczącego Nialla.
Po chwili Niall wziął naszego dwuletniego synka, Dylana, i pięcioletnią córeczkę, Ninę, na ręcę, i mocno przytulił.
- Nie płacz tatusiu. - powiedziała Nina, która wyrosła na tak mądrą dziewczynkę

    Tak właśnie, zakończyła się ta piękna historia, zwana:
"ONE DIRECTION"

sobota, 28 lipca 2012

(60) Szok.

               Dziś mija tydzień odkąd Chłopcy są w trasie.
Codziennie do siebie dzwonimy... jednak to nie jest to samo.
Każdy dzień, przepełniony jest samotnością...
Jedyne, co poprawia mi humor, to widok mojej kochanej córeczki... zabójczo podobnej do Nialla.
Dzisiaj rano, Judy gdzieś wyszła , nie chciała powiedzieć gdzie idzie.
Wróciła, lekko zszokowana.
Zapytałam co się stało.
- Jestem w ciąży Peg.
Na chwile ucichłyśmy, patrzyłyśmy się na siebie zszokowane.
Po chwili, w tym samym momencie zaczęłyśmy się strasznie cieszyć.
- A jak ja to powiem Harremu? - zapytała
- Hmmm... może coś w stylu "Harry będziemy mieli dziecko" ?
- Nie... nie pasuje... Będziemy mieli dwójkę.
- Bliźniaki? - zapytałam, jeszcze bardziej zszokowana niż wcześniej.
Judy odpowiedziała mi kiwnięciem głową, na "Tak".

piątek, 27 lipca 2012

(59) Pożegnanie.

                 Wstaliśmy dzisiaj o godzinie 8 (rano oczywiście).
Chłopcy zjedli duże śniadanie, o 10 muszą przecież wyjechać... Muszą...
Po śniadaniu spędziliśmy z Niallem, trochę czasu... sami... Liam zaopiekował się Niną.
Siedzieliśmy i milczeliśmy... ale to nie było niezręczne milczenie... miło było tak pomilczeć razem...
Niestety... o godzinie 10, na naszym parkingu, zaparkowała duża, czarna limuzyna.
Niall pobiegł pożegnać się z Niną, i znów przyszedł do mnie.
- Będę dzwonił, codziennie.
- Mam nadzieje.
Po tych słowach, wyszedł.
Włożyłam Ninę do kojca i usiadłam na kanapę.
Po policzkach spływały mi pojedyncze łzy.
Po chwili przyszła do mnie Judy.
Pocieszyła mnie.
Ona zawsze wiedziała co mnie pocieszy.
- A pamiętasz, jak siedziałyśmy u cb same? Świetnie się bawiłyśmy.
- Tak, ale wtedy byłyśmy same na góra 3 dni... nie na miesiąc... i wtedy nie miałam cudownego męża i czwórki najlepszych przyjaciół, którzy mnie zostawili.
- Ale wrócą... I będziemy się codziennie widywać... Peg... Nie płacz...
W tym momencie, Nina zaczęła płakać.
Wstałam i ją uspokoiłam, Judy włączyła muzykę.
Zaczęłyśmy tańczyć... tak jak robił to Niall z naszym maluszkiem.

czwartek, 26 lipca 2012

(58) Że co?

                 Wczoraj odbył się ślub, Harrego i Judy.
Ja, Dan, El i Perrie (którą spotykamy coraz częściej) byłyśmy druhnami.
Dzisiaj rano chłopcy poszli nagrywać kawałki na nową płytę. Mieli wrócić dopiero o godzinie 18.
W domu zostałam tylko ja, Nina i Judy.
Usiadłyśmy przed telewizorem i włączyłyśmy film.
Mała Nina ma już 2 miesiące. Dokładnie 2. Tak, dziś 18 czerwca.
Mała już "guga" i, mądrze patrzy swoimi maleńkimi oczkami.
O 16.30 położyłam ją spać.
Spała jednak tylko pół godziny... a to dziwne bo zawsze śpi ponad dwie.
O godzinie 18, jak w zegarku, do domu weszli chłopcy.
Niall podbiegł do Niny i wziął ją na ręce.
- Wszystkiego najlepszego aniołku.
Wyszeptał jej do ucha, po czym przykrył ją niebieskim kocyczkiem.
Dopiero kiedy oddał mi małą zobaczyłam napis na kocyczku :
"Nina - 2 miesiące"
Zobaczyłam na twarzy Nialla zaniepokojenie.
- Niall - powiedziałam - Coś się stało?
- Tak... - powiedział ale przerwał mu Liam
- Może ja powiem... Wyjeżdżamy w trasę.
- Co? Ale jak to? - zapytała zszokowana Judy - Kiedy?
- Za dwa dni. - odpowiedział jej Zayn
- A na ile?
- Na miesiąc - odezwał się w końcu Niall - próbowałem załatwić, żebyś mogła jechać ale... z małym dzieckiem... nie wolno... Załatwiliśmy tylko przejazd Judy.
- Czyli będę siedziała, całkiem sama, z dzieckiem, w domu, przez miesiąc?
- Nie. - powiedziała Judy - Ja z tobą zostanę.


środa, 25 lipca 2012

(57) Chrzest.

                         Rano wstaliśmy, bardzo wcześnie.
Ubraliśmy małą w bielutką sukieneczkę.
Do kościoła poszliśmy, o godzinie 10.
Wszystko poszło zgodnie z planem.
Po uroczystości w kościele, przeszliśmy do naszego domu.
Organizacją "imprezy" zajął się Harry, Zayn i Louis.
Jestem z nich bardzo dumna. Nie spodziewałam się tego po nich.
Nad jadalnią (gdzie wszystko się dobywało) powieszone były białe balony.
Przed wejściem napis " Nina Laura Horan "
Taki sam napis był na bananowo-biszkoptowym torcie, zrobionym przez mamę Harrego.
Chłopcy bardzo się postarali.
Impreza minęła bez zarzutów.

poniedziałek, 23 lipca 2012

(56) Nina.

                         Dziś Nina ma już miesiąc... to tak szybko mija...
Pamiętam ten dzień, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży... wtedy właśnie Niall mi się oświadczył.
Pamiętam każdą wizytę USG... każde bicie jej małego serduszka... każdą łzę Nialla...
Dziś, młoda jest wśród nas... Obdarza nas wszystkich spojrzeniem... uśmiechem...
Dziś z Niallem byliśmy u proboszcza, ustalić termin chrzcin.
Ustaliliśmy na za tydzień.
Dziś czeka nas wybór rodziców chrzestnych.
Wzięliśmy wszystkie za i przeciw.
Ostatecznie wybraliśmy Judy, i Liama.
Oboje się zgodzili... sądzę, że dobrze wybraliśmy... oboje będą pełenić rolę najlepszych rodziców chrzestnych.
Zaprosiliśmy już prawie wszystkich gości...
Zostali nam tylko Rodzice Nialla, i Greg - jego brat.
Moi rodzice, wraz z Laurą... zostali już zaproszeni... mam nadzieje, że przyjdą.

niedziela, 22 lipca 2012

(55) Biedny Niallerek...

Niall pojechał z Harrym i Liamem do dentysty. Pojechał Harry ponieważ tylko on oprócz Nialla ma prawko... Ja jechać nie mogłam. Po pierwsze - miałam gościa Po drugie - Nina ma ostatnio takie dni, że tylko ja ją mogę nosić... a z dzieckiem do dentysty... nie bardzo... Razem spędziliśmy czas, bardzo mile. Zayn i Perrie bardziej się zapoznali... myślę, że się lubią... O 22 Perrie opuściła nasz dom. Martwiłam się, że chłopaków jeszcze nie ma. Postanowiłam zadzwonić do Liama. - Hallo, Liam. Gdzie wy jesteście? - Już wracamy. - A czemu tak długo? - Niall się stawiał, że nie usiądzie na fotel, a kiedy go już przywiązaliśmy, nie chciał otworzyć buzi. Próbowaliśmy siłą, ale ugryzł dentyste. W końcu potraktowaliśmy go gazem ogłupiającym. - Dostałem naklejkę! - usłyszałam jego wesoły krzyk " Ale. niego dzieciak " pomyślałam